piątek, 19 grudnia 2014

FELIZ CUMPLE Jorge!

Feliz Cumple Jorge!

 Dzisiaj obchodzimy najważniejsze święto w moim kalendarzu, urodziny cudownego, nieziemsko przystojnego, wspaniałego, kochanego [...] Jorge Blanco❤ , który gra Leona w naszym wspaniałym serialu. (To też mój przyszły mąż Ale jeszcze o tym nie wie :D)
No więc Feliz cumpleanos mój miśku ❤
TE QUIERO ❤❤❤❤❤
 
 
 
 
 
 
 
 
tumblr_inline_ne2frt8CUr1shxwlk.png
 
 
 
 
 
 
 
 

sobota, 13 grudnia 2014

Rozdział 20 - Nie mam ci czego wybaczać.

Ludmiła 


   - Nie musisz nic mówić - powiedział chłodno Federico.
    - Wybaczysz mi? - spytałam nadal przytulając chłopaka. Liczyłam na to, że powie tak, przecież tyle razy mówił że mnie kocha.
   - Nie - odpowiedział, a moje oczy wypełniły się łzami. - Bo nie mam ci czego wybaczać.
   Zaczęłam płakać ze szczęścia.
   - Obiecuję ci, że takie coś nie popsuje naszego związku - powiedział Fede. - Kocham cię, Lusia.
  Jego twarz zaczęła się zbliżać do mojej i nasze usta połączyły się w czułym pocałunku. Wydawało mi się, że ta chwila trwała wieki. Przerwało nam tylko głośne Ooo wypowiedziane przez Francescę i Camilę. Zupełnie zapomniałam o ich obecności i o... Natalii.
   - To było takie sweetaśne - powiedział Broduey wychodząc z sali. Najwyraźniej bardzo go to bawiło.
   - Mógłbyś się ogarnąć, zachowujesz się jak dziecko - powiedziała wkurzona Camila. Korytarz zaczął wypełniać się chłopakami, którzy wyszli z różnych sal. Brakowało tylko Maxiego i Naty. A jeśli naprawdę coś jej się stało?
   - Gdzie Naty? - spytałam jeszcze raz przeglądając korytarz, ale już nikogo nie było. Brakowało jeszcze Leona i Violi.
   - Na romantycznej randce - powiedział Andres dziwnym głosem. - I podobno nie będzie na niej kosmitów, dziwne co nie?
   Kiedy on się odzywa nie idzie się nie zaśmiać. Ciekawe czy na serio jest taki głupi czy tylko udaje.
   - A teraz możemy zaczynać imprezę - powiedział Marco.
   - No chyba nie - powiedziała Fran wskazując na swój strój.
   - No to wy idźcie się przebrać, a ja w międzyczasie zadzwonię do moich koleżanek z capoeiry.        - Ty mógłbyś się już przymknąć. Chcesz wywołać moją zazdrość?  - powiedziała zdenerwowana rudowłosa. - Wiecie co, nie mam ochoty na imprezę. Wracam do domu.
   - A ja tutaj zostanę - powiedziałam do wychodzących dziewczyn. - To kto jeszcze się tu pojawi? 
   - Przepraszam za spóźnienie -krzyknęła ta redaktorka z Youmixu, która miała przeprowadzać z nami wywiady. Jak ona miała? Aha, Marta. Przypomina mi kogoś. A to nie jest przypadkiem Marta Dominguez z przedszkola?
   - Dawno się nie widziałyśmy - powiedziałam z uśmiechem do blondynki.
   - Od kiedy zostawiliście mnie samą i wyjechaliście z kraju - powiedziała. - Ale nie mam wam tego za złe, bo przynajmniej się zmieniłam. Ale wbrew wszystkiemu brakowało mi was, Lu - powiedziała Marta przytulając mnie. - A gdzie Hernandez?
   - Tutaj - powiedziałam przywołując Hiszpana, który z uśmiechem podszedł do nas. Jego mina się zmieniła kiedy przyjrzał się naszej dawnej przyjaciółce.
Diego
   - Marta?!? Tyle lat! - powiedziałem wyraźnie zdziwiony. Byliśmy razem w przedszkolu i razem z Ludmiłą tworzyliśmy paczkę. Później musiałem nagle wyjechać z matką z Hiszpanii, Lu też się wyprowadziła, a ją zostawiliśmy samą bez żadnych wyjaśnień. Miałem tylko 5 lat, a wylecieliśmy tak nagle... Wtedy myślałem, że niedługo wrócimy. Dziecięca naiwność...
   - Naprawdę wiele lat.
   - Co robisz w Buenos Aires? - spytałem.
   - Od jakiegoś czasu pracuję w Youmix jako reporterka i kiedy zobaczyłam was na stronce musiałam poprosić Marottiego, żeby mnie tu przeniósł - powiedziała z uśmiechem. - Wcześniej mieszkałam we Francji - dodała.
   - I przyjechałaś tu specjalnie dla nas.
   - Specjalnie dla ciebie - oznajmiła poważnie blondynka i puściła mi oczko. Momentalnie razem wybuchnęliśmy śmiechem.
   - Brakowało mi cię - powiedziałem kiedy już opanowałem śmiech a Marta spojrzała na mnie podejrzliwie.    - Serio?
Leon

   - No chodź, to już niedaleko - powiedziałem do Violetty, która nadal szła za mną niepewnie.
   - Ale dokąd idziemy - spytała zniecierpliwiona.
   - Ufasz mi? - spytałem ale nie uzyskałem odpowiedzi. - Nie ufasz?
   - Ufam ci. Ale gdzie idziemy?
   - Tutaj będzie dobrze, właściwie wszędzie będzie okej - Viola znów spojrzała na wyczekująco. - Zamknij oczy - nakazałem, ale Viola tylko się uśmiechnęła.
   - Leon...
   - Zaufaj mi - nastolatka posłusznie zamknęła oczy. - Wyobraź sobie, że jesteś w idealnym miejscu, gra idealna muzyka, a teraz brakuje tylko jednego.
   - Czego?
***
   - Nie muszę się zastanawiać, bo wiem, że osobą z którą chcę być jesteś ty - powiedziała Violetta z uśmiechem. - Nie chcę być z Tomasem.
   - Jesteś ze mną bo nie chcesz być z Tomasem?
   - Nie, jestem z tobą bo cię kocham, bo mi się podobasz, a kiedy mnie przytulisz wszystkie  wątpliwości znikną.
***
   - Co ci jest? Coś się stało? - spytała nadal uśmiechnięta. Odwróciłem do niej ekran laptopa i włączyłem film.
   - Stało się to - powiedziałem a moja dziewczyna zaczęła oglądać film na którym całuje Tomasa. Nigdy nie czułem się tak zraniony.
***
Bardzo szybko podniosłem się z kanapy. To ten sam sen już drugi raz w tym tygodniu. Co to oznacza? Przecież jest nam razem tak dobrze. A może nie tak długo. Cały czas mam wrażenie że Tomas się nie poddał. Trochę to dziwne bo on nie należy do osób inteligentnych i nigdy taki nie był. Gorzej z Larą, co ona potrafi być bardzo przebiegła. No i szczerze nienawidzi mojej Vilu. Coraz ciężej ją obronić przed tym wszystkim co nas czeka. Nie unikniemy tego nieszczęścia. A jeśli tylko mi się wydaje? Jeśli to koniec tak jak myśleliśmy? Pewnie znowu coś mi się ubzdurało. A z drugiej strony skąd German wziął ten tekst? Jestem pewien że sam czegoś takiego nie wymyślił, musiał mieć jakieś dowody, osobę która powiedziała mu że tak jest. Tylko kto... Po cichu, żeby nie budzić Violi poszedłem do kuchni ale ktoś zaczął pukać do drzwi.  Była to tylko moja sąsiadka.
   - Viola jest u ciebie? - spytała Włoszka wpraszając się do środka. Typowa Francesca.
   - Tak, a dlaczego?
   - Kiedy wracałam z Marco z imprezy miałam wrażenie że w kawiarni siedzi Tomas. Szczerze mówiąc boję się o siebie i o Violę.
   - A z kim tam był? - spytałem. Jednak jest tak jak myślałem na początku. On tu jest i coś planuje a moim zadaniem jest to żeby mu się nie udało. Nie tym razem. W sumie to nie jest niebezpieczny konkurent. Wiem, że jest dobrze i tak zostanie.
   - Sam - odpowiedziała. -Rozmawiał przez telefon. Proszę, pilnuj jej - oznajmiła jeszcze i wyszła. Pod drzwiami czekał na nią Marco. On też się martwi. Ale nie jestem przecież sam. Violetta na pewno sama rozumie sytuację. No i lepiej, że jest tutaj bo do jej domu Jade ma chyba dziesięć kompletów kluczy, a teraz nikt nie wie gdzie jesteśmy. Dostałem ten dom od rodziców dwa tygodnie temu, kiedy oni musieli wyjechać załatwiać sprawy biznesowe. Tak samo było z Francescą, która po wyjeździe Luci również otrzymała to mieszkanie od rodziców. Pewnie razem to wymyślili, w końcu są przyjaciółmi od wielu lat. Nie zastanawiając się dłużej postanowiłem wrócić do Violetty. Wszedłem po schodach i otworzyłem drzwi a tam...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej kochani! Rozdział jest spóźniony, wiem o tym i bardzo przepraszam. Nie mogę jednak być teraz tutaj z wami. Niedługo wrócę jeśli to będzie możliwe. Dziękuję za to, że jesteście i za każdy napisany komentarz. Mam jednak prośbę, jeśli tu jesteś to daj jakiś znak. Może być najzwyklejsza kropka. Chce po prostu wiedzieć, że ktoś czyta te moje wypociny. Ostatnio ciągle słucham piosenek z trzeciego sezonu a zwłaszcza Encender nuestra luz i nie mogę przestać. A jakie są wasze ulubione piosenki?
Do następnego rozdziału.

Ludmi Verdas