wtorek, 21 marca 2017

Feliz cumple Tini!

Feliz cumpleaños Tini!

Dzisiaj urodziny świętuje 
nasza Tini dlatego chciałam
złożyć jej najserdeczniejsze 
życzenia. 




niedziela, 5 marca 2017

Rozdział 23 cz.2 Odejdę

Tydzień później

Leon

   Violetta była w śpiączce przez cały dzień. W szpitalu nie opuszczałem jej ani na chwilę. Po wypadku policja zajęła się sprawą i złapała kilku oprychów opłaconych przez Tomasa z konta rodzeństwa LaFontaine. Wszyscy zostali zatrzymani a Heredia jest poszukiwany. W międzyczasie wyszły na jaw wszystkie ich ciemne sprawy. Podczas pobytu Cami w szpitalu ktoś podmienił jej próbki aby wydawało się nam, że jest śmiertelnie chora. Przed domem Violi obserwowano obraz z kamery aby wiedzieć kiedy jest w domu. To była totalna obsesja. Następnego dnia Viola się wybudziła, ale German nie pozwolił mi tam wejść. Zanim to się stało wyjaśniłem sobie wiele spraw z jej ojcem i oboje zdaliśmy sobie sprawę z naszych błędów. Wiedział już że nigdy nie miałem złych zamiarów. Ale nie pozwolił mi wejść ponoć dla naszego dobra.
   Tego samego dnia Violetta zniknęła ze szpitala i nikogo nie wpuszczano do jej domu. Kilka osób ze studia tak samo jak ja codziennie przychodziło, aby usłyszeć od Federa nowe wiadomości o stanie zdrowia Violi. Zarówno Fede jak i Ludmiła nie przebywali zbyt wiele w domu, a z tego co słyszałam Federico znalazł sobie mieszkanie, do której miał zamiar niedługo się przeprowadzić, jak tylko znowu wszystko będzie w porządku z Violettą. Dowiedziałem się, że cierpi na amnezję. Czekanie na moment by się z nią spotkać dłużyło się niemiłosiernie. W końcu pewnego dnia dostałem wiadomość od Fran, że mogę zobaczyć się z Violą. I że to może złamać mi serce.



Włoszka otworzyła drzwi do jej pokoju, a ja zobaczyłem Violę leżącą na poduszkach. Właśnie rysowała w jednym ze swoich notatnikow
Wyglądało na to, że jest już w porządku. Weszliśmy do jej pokoju, a szatynka uśmiechnęła się.
-Hej Fran- powiedziała przytulając czarnowłosą. - Cześć... Leon -dodała dość chłodno. Trochę mnie to zabolało. Jest zła, że nie udało mi się jej uratować? Nie mogłem wtedy nic więcej zrobić. Cały czas źle się z tym czuję, że pozwoliłem jej odejść i nie dałem rady jej ochronić.
- Jak się czujesz? - spytała włoszka.
- Trochę boli mnie głowa, ale dobrze - odpowiedziała uśmiechając się uroczo. Wyglądała tak jak dawniej, dwa lata temu. Znowu była Violettą noszącą różowe spódniczki i piszącą swój pamiętnik. Ale najważniejsze było to, że nie przestawała się uśmiechać, jakby nic się nie stało. Jakby wszystkie troski zniknęły.
- Może dzisiaj uda mi się w końcu iść na randkę z Tomasem - powiedziała do Fran podekscytowana i uśmiechnęła się z nadzieją. - Mam nadzieję że nie będziesz z tego powodu zła.
- Jasne, że nie Violu - odpowiedziała szybko Cauviglia starając się ukryć  zmieszanie na twarzy. - Ale ty też lepiej nie spotykaj się z Tomasem. Twój tata ma rację.
   - Jak to randkę? - zapytałem zupełnie zbity z tropu.
   - Chyba jestem w nim zakochana Leon, więc będziesz musiał się z tym pogodzić - odparła. - Ale oczywiście nadal możemy być przyjaciółmi.
   - Dlaczego to mówisz? Te dwa lata nic dla ciebie nie znaczyły?
   Byłem zupełnie wytrącony z równowagi. Nie wiem co dokładnie pamięta, co o mnie myśli i jaki jest w tej chwili wspomina. Czy zapomniała o tym co nas łączyło? Czy o tym co robił Tomas ostatnio? Czy jakby nie wyjechał wtedy do Hiszpanii to bylibyśmy razem? Te pytania nie dają mi teraz spokoju a ja boję się usłyszeć odpowiedzi. To okropne że dzisiaj musiała zatrzymać się akurat na tym momencie. Przeżyliśmy tyle szczęśliwych chwil. Mogła nawet mówić o Diego. Ale dlaczego Tomas? Mieliśmy to od tak dawna za sobą.
   Nie potrafię być jednak na nią zły. Nie mieliśmy żadnego wpływu na to co się zdarzyło. Od dnia wypadku ciągle myślę o Tomasie i tym co zrobił Violi. O tym dlaczego ją skrzywdził. Nie wydawało mi się by był do tego zdolny. Teraz straciłem wszystko na czym mi kiedykolwiek zależało. Violetta cierpi dlatego że jej nie posłuchałem. Gdybyśmy wyjechali trochę szybciej mogłoby do niczego nie dojść.
   Violetta spojrzała na mnie i zamyśliła się a potem zwróciła się w stronę włoszki i powiedziała że nie może się doczekać aż znowu go zobaczy. To było za dużo więc natychmiast opuściłem jej pokój. Rozumiałem, że nie robi tego specjalnie. Że to nie jest moja Viola. Ale ból był niewyobrażalny.
   Pod drzwiami stała Ludmiła, która od razu się odsunęła.
    - Od tygodnia ciągle dzieje się to samo. Pamięta o wiele zbyt mało bym mogła z nią spokojnie porozmawiać. Nie znosi mnie - blondynka rozejrzała się po korytarzu. - Nie ma co się dziwić. Sama na to zapracowałam.
   - Ważne że się zmieniłaś. Że oboje się zmieniliśmy.
   - Ale kim byliśmy wcześniej? Nie ma co się oszukiwać. To wszystko jej zasługa. To dzięki niej studio zmieniło się na lepsze - powiedziała Ferro z przekonaniem. - Jest moją siostrą. I mnie nienawidzi. Boi się mnie. To teraz mój dom a przestałam czuć się w nim swobodnie. Viola naprawdę musi wyzdrowieć. Oni mi za to zapłacą.
   - Po tym wszystkim co nas spotkało ona chce zobaczyć akurat Tomasa - powiedziałem.
   - Naprawdę rozumiem co czujesz. Miejmy nadzieję że wszystko będzie dobrze. Ona cię teraz potrzebuje - powiedziała i spróbowała uśmiechnąć się lekko. - A teraz wybacz ale lecę na zajęcia.
   Zaledwie sekundę później z pokoju wyszła Cauviglia.
   - Naprawdę mi głupio - powiedziała włoszka. - Nie mogłam już dłużej jej przez tobą ukrywać. Myślałam że będzie lepiej. Nie spodziewałam się że wyskoczy z czymś takim.
   Milczałem więc ona tylko potrząsnęła głową i mówiła dalej.
   - Ale musisz zrozumieć że robi ogromne postępy. Podstawowym urazem jaki dotknął Violę jest amnezja. Dlatego razem z Angie doszłyśmy do wniosku że nie możemy pozwolić ci się z nią spotkać zbyt szybko. Violetta robi postępy i przypomina sobie coraz więcej - powiedziała Fran żywo gestykulując. - Mnie zupełnie nie rozpoznała na samym początku. Przynajmniej cię pamięta, zobaczysz, jeszcze przypomni sobie wszystkie wasze wspólne chwile. Po prostu potrzebuje czasu i musi przez to wszystko przejść jeszcze raz.
   - Nie dam rady skazywać nas na to wszystko jeszcze raz.
   - Jak to?
   - To chyba nie najlepszy pomysł żeby znowu musiała przeżywać ten cały dramat od początku - powiedziałem z przekonaniem. - Wydarzyło się bardzo dużo i lepiej jej tego zaoszczędzić. Nawet kosztem naszego związku.
   - Leon, o czym ty mówisz?
   - Violetta zasłużyła na szczęście a los pozwolił jej zapomnieć o całym złu jakie jej się przytrafiło. Może to jest szansa?
   - A co będzie z tobą? - zapytała włoszka patrząc na mnie z wyczekiwaniem. Wiem że nie zgodzi się z moją decyzją i jakkolwiek by nie bolała muszę przy tym wytrwać.
   - Wrócę do Meksyku i zacznę pracować w firmie taty - odparłem. - Powinienem zrobić to już dawno.



 Hej kochani!
 Mam nadzieję, że nadal tam jesteście. Piszecie nadal swoje opowiadania? A może pojawił się ktoś nowy? Reklamujcie się, chciałabym poczytać to co tworzycie.
Może ktoś wybiera się na koncert Tini? Dajcie znać w komentarzach co u was.

wtorek, 14 lutego 2017

Rozdział 23 cz. 1 - Odejdź

Leon

W takiej sytuacji czekanie byłoby bez sensu. Nie mogłem bezczynnie stać pod drzwiami więc szybko ogarnęłem się i powiedziałem o wszystkim Fede. Robiło się już ciemno więc wsiadłem do samochodu i pojechałem w stronę lotniska za Violettą. Nie wiem co tym razem sobie ubzdurała, ale nie mogę pozwolić na jej wyjazd. Na pewno nie teraz. Czuję się za nią odpowiedzialny. Niewiele już nam zostało. Mamy tylko siebie. Nawet nie wiem jak musi się czuć Violetta po tej całej historii z porwaniem. A do tego German niczego jej nie ułatwia. Nie mogę pozwolić by mnie opuściła. Nie chcę też by opuszczała Buenos Aires. Nie warto, jej prześladowcy powinni trafić za kratki. I trafią. Dopilnuję tego.
Dotarcie na miejsce zajęło mi niewiele czasu. Wbiegłem do hali odlotów, ale następny samolot odlatywał dopiero za trzy godziny. To miał być nasz lot. Zacząłem rozglądać się za Vilu, ale bez rezultatów. Lotnisko było pełne ludzi przemieszczających się z walizkami. Bez dłuższego zastanawiania się skierowałem się do kasy, aby spytać ekspedientki czy się tu nie pojawiła jednak nie przyniosło to rezultatu. Po namyśle wróciłem na parking. Możliwe że przesiaduje teraz u Fran albo Camili. Lepiej to sprawdzić.
   Kiedy zobaczyłem z oddali swoje ferrari zauważyłem że na szybie leży jakaś kartka. Przyspieszyłem i wziąłem ją do ręki. Pochyły napis na zeszytowym papierze głosił: " Już jej nie znajdziesz". Nie mam wątpliwości, że chodzi o Violettę. Musiało się coś stać. Teraz rozumiem jej dziwne zachowanie. Nie miałem pojęcia gdzie mogła się podziać a co dopiero biorąc pod uwagę niobliczalność Tomasa. Wiem, że to on, to brzydkie pismo mówi same za siebie. Jeśli coś jej się stało to nigdy sobie tego nie wybaczę.
Nie byłem na lotnisku zbyt długo więc dochodzę do wniosku, że nie mógł się za bardzo oddalić. Po wypadku z motorem, nie chcę ryzykować wsiadania do auta po jego uprzedniej obecności. Mógł przebić opony lub co gorsza przeciąć mi hamulce. Postanawiam iść pieszo. Jestem tylko kilka ulic od Studia kiedy słyszę jej krzyk. Momentalnie zrywam się biegiem. Znajduję ją w wąskiej uliczce. Stoi spanikowana pod ścianą a nad nią pojawia się postać cała skryta w mroku. Biegnę w tamtą stronę. Natychmiastowo rzucam się na oprawcę. Słyszę strzał, a potem czuję że ktoś skoczył mi na plecy, odtrącam go i biegnę dalej. Muszę ją uratować. Widzę, że Violetta leży na ziemi. Osoba którą przed chwilą widziałem ucieka dalej w ciemnej alejce. Muszę uspokoić puls. Klękam i biorę Violettę na ręce. To była głupota, żeby pozwolić jej iść samej. Co ja teraz zrobię?


Hej kochani :) Przesyłam Wam cząstkę rozdziału opisaną dwa lata temu. Niestety razem z popsutym telefonem większość moich starych notatek przepadła, ale zabieram się za to od nowa. Jak tam V-lovers? Nadal tu jesteście?