- Violetta, natychmiast się od niego odsuń!!! - usłyszałam ponownie. Odwróciłam głowę w stronę drzwi, bo stamtąd rozlegał się ten znany mi głos. W wejściu stał mój ojciec z walizką w ręku i poważnym wyrazem twarzy.
- Nie jestem już dzieckiem i sama decyduję z kim się spotykam - powiedziałam. Nie wiem o co mu chodzi, przecież wcześniej ni przeszkadzało mu, że spotykam się z Leonem. Co więcej, miałam wrażenie że go polubił. A
- Masz zakaz widywania go! - krzyknął.
Byłam mega załamana tym co usłyszałam. Niby dlaczego to wszystko się dzieje? Czym sobie zasłużyłam na to, że ciągle coś nas rozdziela? Tym razem nie mogę posłuchać taty, bo wiem, że nie ma racji. Nie wytrzymam bez Leona.
- Violetta czy ty mnie słuchasz? - Krzyknął ponownie. Spojrzałam na Leona, który również stał w milczeniu i nie wiedział jak zareagować. Pomimo naszego zdziwienia, tata nadal ciągnął - Pewnie nie wiesz, o tym jak próbował cię zabić!
No dobra, nie wiem co się tu dzieje. Mój chłopak jest równie zszokowany tym wszystkim. Nie mam pojęcia o co chodzi w tej sprawie, ale już sama nie wiem komu mam wierzyć i co o tym myśleć. Nie myślałam zbyt długo, tylko od razu pobiegłam do pokoju. Tak będzie lepiej, przynajmniej nie powiem czegoś czego będę później żałować. Usiadłam na łóżku i wzięłam do ręki pamiętnik. Nie miałam siły na pisanie w takiej sytuacji. Przecież to wszystko nie jest prawdą, a Leon uratował mi życie sam wiele ryzykując chociaż nie byliśmy nawet razem. Teraz jestem już pewna tego co myślę. Zamknęłam zeszyt i schowałam go pod poduszką i wzięłam do ręki torebkę. Nic nikomu nie mówiąc szybko opuściłam dom. Muszę porozmawiać z Leonem i przeprosić go za moje zachowanie. Chciałam dostać się do niego jak najszybciej więc wybrałam drogę przez park. Mój chłopak najwyraźniej też bo zauważyłam go niedaleko.
- Leon!!! - krzyknęłam, ale odpowiedziała mi cisza. Postanowiłam go dogonić, co nie było łatwe w szpilkach. - Leon, zaczekaj.
- Co? - odparł chłodnym tonem. Momentalnie zabolało mnie serce.
- Przepraszam, że tak zareagowałam, ale byłam w szoku przez to wszystko i to ze złości na tatę - powiedziałam na jednym wydechu. - Jesteś na mnie zły?
- Nie. Jasne, że nie - odpowiedział a ja się uspokoiłam. - Ale nie możemy się już spotykać.
- Co?!?
- Violu, ciszej - powiedział Leon a mi zachciało się płakać. - Twój ojciec nie pozwolił mi cię widywać.
- Ale to wszystko nie prawda? - spytałam chociaż znałam odpowiedź.
- Jasne, że nie ale nie chcę, żebyś miała przeze mnie kłopoty. - powiedział i przytulił mnie na pożegnanie. - Muszę już iść.
To się nie dzieje. Normalnie w to nie wierzę. Tak długo walczyliśmy żeby być razem, a teraz to wszystko ma się tak skończyć? Nie pozwolę mu odejść, za bardzo go kocham i nie wytrzymam tego cierpienia. Muszę tylko powiedzieć Leonowi, że się tak łatwo nie poddam. O ile mnie wysłucha... Pozwoliłam by ten jeden raz na mojej twarzy pojawiły się łzy. Nie musiałam udawać twardej, w momencie kiedy tracę ukochaną osobę. Zamyślona i zapłakana wpadłam na Maxiego.
- Violu, co się stało? - spytał na mój widok.
- Mój tata wrócił - wydukałam przez łzy i przytuliłam przyjaciela.
Teraz wpada do domu po długiej nieobecności, - Nie jestem już dzieckiem i sama decyduję z kim się spotykam - powiedziałam. Nie wiem o co mu chodzi, przecież wcześniej ni przeszkadzało mu, że spotykam się z Leonem. Co więcej, miałam wrażenie że go polubił. A
- Masz zakaz widywania go! - krzyknął.
Byłam mega załamana tym co usłyszałam. Niby dlaczego to wszystko się dzieje? Czym sobie zasłużyłam na to, że ciągle coś nas rozdziela? Tym razem nie mogę posłuchać taty, bo wiem, że nie ma racji. Nie wytrzymam bez Leona.
- Violetta czy ty mnie słuchasz? - Krzyknął ponownie. Spojrzałam na Leona, który również stał w milczeniu i nie wiedział jak zareagować. Pomimo naszego zdziwienia, tata nadal ciągnął - Pewnie nie wiesz, o tym jak próbował cię zabić!
No dobra, nie wiem co się tu dzieje. Mój chłopak jest równie zszokowany tym wszystkim. Nie mam pojęcia o co chodzi w tej sprawie, ale już sama nie wiem komu mam wierzyć i co o tym myśleć. Nie myślałam zbyt długo, tylko od razu pobiegłam do pokoju. Tak będzie lepiej, przynajmniej nie powiem czegoś czego będę później żałować. Usiadłam na łóżku i wzięłam do ręki pamiętnik. Nie miałam siły na pisanie w takiej sytuacji. Przecież to wszystko nie jest prawdą, a Leon uratował mi życie sam wiele ryzykując chociaż nie byliśmy nawet razem. Teraz jestem już pewna tego co myślę. Zamknęłam zeszyt i schowałam go pod poduszką i wzięłam do ręki torebkę. Nic nikomu nie mówiąc szybko opuściłam dom. Muszę porozmawiać z Leonem i przeprosić go za moje zachowanie. Chciałam dostać się do niego jak najszybciej więc wybrałam drogę przez park. Mój chłopak najwyraźniej też bo zauważyłam go niedaleko.
- Leon!!! - krzyknęłam, ale odpowiedziała mi cisza. Postanowiłam go dogonić, co nie było łatwe w szpilkach. - Leon, zaczekaj.
- Co? - odparł chłodnym tonem. Momentalnie zabolało mnie serce.
- Przepraszam, że tak zareagowałam, ale byłam w szoku przez to wszystko i to ze złości na tatę - powiedziałam na jednym wydechu. - Jesteś na mnie zły?
- Nie. Jasne, że nie - odpowiedział a ja się uspokoiłam. - Ale nie możemy się już spotykać.
- Co?!?
- Violu, ciszej - powiedział Leon a mi zachciało się płakać. - Twój ojciec nie pozwolił mi cię widywać.
- Ale to wszystko nie prawda? - spytałam chociaż znałam odpowiedź.
- Jasne, że nie ale nie chcę, żebyś miała przeze mnie kłopoty. - powiedział i przytulił mnie na pożegnanie. - Muszę już iść.
To się nie dzieje. Normalnie w to nie wierzę. Tak długo walczyliśmy żeby być razem, a teraz to wszystko ma się tak skończyć? Nie pozwolę mu odejść, za bardzo go kocham i nie wytrzymam tego cierpienia. Muszę tylko powiedzieć Leonowi, że się tak łatwo nie poddam. O ile mnie wysłucha... Pozwoliłam by ten jeden raz na mojej twarzy pojawiły się łzy. Nie musiałam udawać twardej, w momencie kiedy tracę ukochaną osobę. Zamyślona i zapłakana wpadłam na Maxiego.
- Violu, co się stało? - spytał na mój widok.
- Mój tata wrócił - wydukałam przez łzy i przytuliłam przyjaciela.
żeby robić mi kazania?
Nie rozumiem tego.
- To chyba dobrze, nie?
- Ale on zakazał mi widywania się z Leonem.
Maxi milczał, ja też. Wsłuchiwaliśmy się w szum liści, który było słuchać w całym parku. Parku w którym przeżyłam swój pierwszy pocałunek. Wszystko naokoło przypominało mi o Leonie. Usiedliśmy na ławkę, naszą ławkę.
- Czyli rozumiem, że plan nieaktualny? A szkoda bo mieliśmy super pomysł. -Uśmiechnęłam się. On zawsze potrafi mnie rozbawić, nawet w najgorszej sytuacji. - Może idź wyjaśnić to z tatą, nie wiesz dlaczego on tak uważa.
Miał rację, mi to nawet nie przyszło do głowy. Może to jakaś straszna pomyłka, albo mu się coś wydaje. Ją nie sprzeciwiałam się jego związkowi z Jade, chociaż ona była straszną kretynką i oszustką. Tata musi to zaakceptować, ja nie zmienię zdania. Bardzo szybkim tempem udałam się do domu. Niosły mnie uczucia, których było w tej chwili aż za dużo. Walczyłam o coś co było dla mnie najważniejsze. Walczyłam o prawdziwą i odwzajemnioną miłość, coś co liczyło się dla mnie najbardziej. Otworzyłam drzwi do kuchni i po cichu wślizgnęłam się do domu. Weszłam na schody i już prawie udało mi się przejść ale usłyszałam wymuszone kaszlnięcie ojca. Odwróciłam głowę.
- Gdzie byłaś? - zignorowałam to.
- Jak mogłeś to powiedzieć? Jak mogłeś go wyrzucić? To człowiek z sercem, który mnie uratował. On jest całym moim życiem, rozumiesz? Co ci odbiło?!
- Violetta, jak ty się zachowujesz? -krzyknął.
- Jak ja się zachowuję? Popatrz na siebie. Chciał mnie zabić? Niezła wyobraźnia. To dzięki niemu jestem bezpieczna i jestem w domu. Leon uratował mi życie, kiedy ciebie nie interesowało gdzie jestem. To najgorsze co mogłeś mi zrobić. Nienawidzę cię!
- Do pokoju! - krzyknął. Ale tym razem nie zamierzałam go posłuchać. Nie dam sobą manipulować w takiej chwili, nadszedł czas żebym w końcu miała swoje zdanie.
- I wiesz co? Wyprowadzam się, nie pozwolę ci tak mną rządzić! - krzyknęłam i wbiegłam na schody. Jeszcze nigdy nie czułam się taka wolna jak teraz.
Bardzo zdenerwowana wpadłam do pokoju i zaczęłam pakować wszystko ci wpadło mi w ręce. Wrzuciłam do walizki większość ubrań, telefon, oszczędności, które zarobiłam w Youmixie i nasze wspólne zdjęcie z Leonem. Nie mogłam go tutaj zostawić. Zapełniłam dwie duże walizki i szybko zniosłam je po schodach. Mojego ojca już nie było w salonie. Chciałam poinformować Lu i Fede o mojej przeprowadzce, ale ich nie było. I chyba za nimi będę najbardziej tęsknić. Chociaż Federico już od jakiegoś czasu poszukuje własnego mieszkania niedaleko studia. Chłopak chce już mieszkać na swoim a nie w gościach u mojego taty. Teraz kiedy ja się wyniosłam jestem pewna że on i moja siostra niedługo też. Wyszłam na ulicę i szłam przed siebie ciągnąc za sobą walizki. Nie wiem gdzie mam iść. Ostatnio nie jest dobrze między mną a Leonem, dlatego nie chcę do niego iść. Po długim namyśle zadzwoniłam do Fran. Odebrała po trzech sygnałach.
- Ale on zakazał mi widywania się z Leonem.
Maxi milczał, ja też. Wsłuchiwaliśmy się w szum liści, który było słuchać w całym parku. Parku w którym przeżyłam swój pierwszy pocałunek. Wszystko naokoło przypominało mi o Leonie. Usiedliśmy na ławkę, naszą ławkę.
- Czyli rozumiem, że plan nieaktualny? A szkoda bo mieliśmy super pomysł. -Uśmiechnęłam się. On zawsze potrafi mnie rozbawić, nawet w najgorszej sytuacji. - Może idź wyjaśnić to z tatą, nie wiesz dlaczego on tak uważa.
Miał rację, mi to nawet nie przyszło do głowy. Może to jakaś straszna pomyłka, albo mu się coś wydaje. Ją nie sprzeciwiałam się jego związkowi z Jade, chociaż ona była straszną kretynką i oszustką. Tata musi to zaakceptować, ja nie zmienię zdania. Bardzo szybkim tempem udałam się do domu. Niosły mnie uczucia, których było w tej chwili aż za dużo. Walczyłam o coś co było dla mnie najważniejsze. Walczyłam o prawdziwą i odwzajemnioną miłość, coś co liczyło się dla mnie najbardziej. Otworzyłam drzwi do kuchni i po cichu wślizgnęłam się do domu. Weszłam na schody i już prawie udało mi się przejść ale usłyszałam wymuszone kaszlnięcie ojca. Odwróciłam głowę.
- Gdzie byłaś? - zignorowałam to.
- Jak mogłeś to powiedzieć? Jak mogłeś go wyrzucić? To człowiek z sercem, który mnie uratował. On jest całym moim życiem, rozumiesz? Co ci odbiło?!
- Violetta, jak ty się zachowujesz? -krzyknął.
- Jak ja się zachowuję? Popatrz na siebie. Chciał mnie zabić? Niezła wyobraźnia. To dzięki niemu jestem bezpieczna i jestem w domu. Leon uratował mi życie, kiedy ciebie nie interesowało gdzie jestem. To najgorsze co mogłeś mi zrobić. Nienawidzę cię!
- Do pokoju! - krzyknął. Ale tym razem nie zamierzałam go posłuchać. Nie dam sobą manipulować w takiej chwili, nadszedł czas żebym w końcu miała swoje zdanie.
- I wiesz co? Wyprowadzam się, nie pozwolę ci tak mną rządzić! - krzyknęłam i wbiegłam na schody. Jeszcze nigdy nie czułam się taka wolna jak teraz.
Bardzo zdenerwowana wpadłam do pokoju i zaczęłam pakować wszystko ci wpadło mi w ręce. Wrzuciłam do walizki większość ubrań, telefon, oszczędności, które zarobiłam w Youmixie i nasze wspólne zdjęcie z Leonem. Nie mogłam go tutaj zostawić. Zapełniłam dwie duże walizki i szybko zniosłam je po schodach. Mojego ojca już nie było w salonie. Chciałam poinformować Lu i Fede o mojej przeprowadzce, ale ich nie było. I chyba za nimi będę najbardziej tęsknić. Chociaż Federico już od jakiegoś czasu poszukuje własnego mieszkania niedaleko studia. Chłopak chce już mieszkać na swoim a nie w gościach u mojego taty. Teraz kiedy ja się wyniosłam jestem pewna że on i moja siostra niedługo też. Wyszłam na ulicę i szłam przed siebie ciągnąc za sobą walizki. Nie wiem gdzie mam iść. Ostatnio nie jest dobrze między mną a Leonem, dlatego nie chcę do niego iść. Po długim namyśle zadzwoniłam do Fran. Odebrała po trzech sygnałach.
- Cześć Violu - powiedziała radośnie.
- Niedawno Luca wyjechał do Włoch, prawda? - spytałam, żeby się upewnić.
- Tak i jestem teraz strasznie samotna. Wpadniesz?
- A mogłabym dzisiaj u ciebie przenocować?
- Violu, co się stało? - spytała zmartwiona. - Wiesz co, przyjdź jak najszybciej, wszystko mi wyjaśnisz - powiedziała szybko Włoszka rozłączając się. Francesca mieszkała obok Leona. Iść czy nie? Nie wiem co mam zrobić w takiej sytuacji i jak długo poradzę sobie sama. Szłam przed siebie nie zważając na miny przechodniów, aż dotarłam do domu mojej przyjaciółki.
- Teraz możesz mi to wytłumaczyć - powiedziała Włoszka wpuszczając mnie do środka. Usiadłyśmy na kanapie w jej wielkim salonie.
- Tata powiedział, że Leon chciał mnie zabić i wyrzucił go z naszego domu - powiedziałam na jednym wydechu. Byłam bardzo zestresowana i pierwszy raz czułam się nieswojo w jej towarzystwie. - I zabronił nam być razem, ale postanowiłam że się wyprowadzę - dokończyłam.
- Możesz u mnie mieszkać jak długo chcesz - powiedziała szybko Francesca. - A rozmawiałaś już z Leonem? - spytała.
Pokręciłam głową, a w moich oczach znowu pojawiły się łzy.
- Właśnie miałam iść do Naty, dasz radę w takim stanie?
- Tak - odparłam.
- Niedawno Luca wyjechał do Włoch, prawda? - spytałam, żeby się upewnić.
- Tak i jestem teraz strasznie samotna. Wpadniesz?
- A mogłabym dzisiaj u ciebie przenocować?
- Violu, co się stało? - spytała zmartwiona. - Wiesz co, przyjdź jak najszybciej, wszystko mi wyjaśnisz - powiedziała szybko Włoszka rozłączając się. Francesca mieszkała obok Leona. Iść czy nie? Nie wiem co mam zrobić w takiej sytuacji i jak długo poradzę sobie sama. Szłam przed siebie nie zważając na miny przechodniów, aż dotarłam do domu mojej przyjaciółki.
- Teraz możesz mi to wytłumaczyć - powiedziała Włoszka wpuszczając mnie do środka. Usiadłyśmy na kanapie w jej wielkim salonie.
- Tata powiedział, że Leon chciał mnie zabić i wyrzucił go z naszego domu - powiedziałam na jednym wydechu. Byłam bardzo zestresowana i pierwszy raz czułam się nieswojo w jej towarzystwie. - I zabronił nam być razem, ale postanowiłam że się wyprowadzę - dokończyłam.
- Możesz u mnie mieszkać jak długo chcesz - powiedziała szybko Francesca. - A rozmawiałaś już z Leonem? - spytała.
Pokręciłam głową, a w moich oczach znowu pojawiły się łzy.
- Właśnie miałam iść do Naty, dasz radę w takim stanie?
- Tak - odparłam.
Maxi
- Wszystko gotowe? - spytałem jeszcze raz aby się upewnić. Leon jeszcze się nie pojawił a bez niego nic nie wyjdzie tak jak trzeba.
- Koncert odwołany!!! - krzyknął Diego wbiegając do sali. - Widziałem jak Angie mówi Rafie, że jest szczęśliwa z Pablo i że nic do niego nie pisała. To nie wyjdzie, zmiana planów!!!
- Co?!? Ale co my mamy teraz zrobić? Leon wyśle nas do Kataru, jak się dowie! - krzyczał Andres.
No dobra, nie wyjdzie nam, ale nie wiem co Katar ma z tym wspólnego. Andres ma bardzo bujną wyobraźnię i nadal nie rozumiem jego toku myślenia.
- To co w takim razie robimy? - spytałem.
- Mam plan, ale musicie zdjąć szybko te ozdoby. Zahaczyłem po drodze o sklep i mamy kilka pułapek do zamontowania - powiedział Diego.
Zajrzałem do gigantycznej torby przyniesionej przez naszego przyjaciela. Zapowiada się ciekawie.
- Przepraszam za spóźnienie - powiedział Leon wchodząc do sali. Był jakiś przybity, ale nie dziwię mu się.
- Zmieniliśmy trochę plan - powiedział Marco, ale Leon w ogóle nie zareagował.
- Fajnie - odparł jakby to do niego nie docierało.
Nie marnując więcej czasu wzięliśmy się za ozdoby i efekty. Wychodziło nam to całkiem nieźle. Wystarczyła godzina by całkowicie postarzyć nasze Studio i przerobić je na miejsce, którego dziewczyny będą się bać, a potem wpadną w nasze ramiona, które oczywiście "nie mają z tym nic wspólnego". Już widzę minę Naty...
- Nie uwierzycie co się stało z Violettą - powiedziała Camila z poważną miną wpadając do budynku.
- Wszystko gotowe? - spytałem jeszcze raz aby się upewnić. Leon jeszcze się nie pojawił a bez niego nic nie wyjdzie tak jak trzeba.
- Koncert odwołany!!! - krzyknął Diego wbiegając do sali. - Widziałem jak Angie mówi Rafie, że jest szczęśliwa z Pablo i że nic do niego nie pisała. To nie wyjdzie, zmiana planów!!!
- Co?!? Ale co my mamy teraz zrobić? Leon wyśle nas do Kataru, jak się dowie! - krzyczał Andres.
No dobra, nie wyjdzie nam, ale nie wiem co Katar ma z tym wspólnego. Andres ma bardzo bujną wyobraźnię i nadal nie rozumiem jego toku myślenia.
- To co w takim razie robimy? - spytałem.
- Mam plan, ale musicie zdjąć szybko te ozdoby. Zahaczyłem po drodze o sklep i mamy kilka pułapek do zamontowania - powiedział Diego.
Zajrzałem do gigantycznej torby przyniesionej przez naszego przyjaciela. Zapowiada się ciekawie.
- Przepraszam za spóźnienie - powiedział Leon wchodząc do sali. Był jakiś przybity, ale nie dziwię mu się.
- Zmieniliśmy trochę plan - powiedział Marco, ale Leon w ogóle nie zareagował.
- Fajnie - odparł jakby to do niego nie docierało.
Nie marnując więcej czasu wzięliśmy się za ozdoby i efekty. Wychodziło nam to całkiem nieźle. Wystarczyła godzina by całkowicie postarzyć nasze Studio i przerobić je na miejsce, którego dziewczyny będą się bać, a potem wpadną w nasze ramiona, które oczywiście "nie mają z tym nic wspólnego". Już widzę minę Naty...
- Nie uwierzycie co się stało z Violettą - powiedziała Camila z poważną miną wpadając do budynku.
Trochę krótki ten rozdział i nie podoba mi się za bardzo. Może dlatego, że u Leonetty nie jest najlepiej. W następnych rozdziałach będzie więcej wątków. Bardzo wam dziękuję za te wszystkie komentarze pod poprzednim rozdziałem, jesteście kochani <3 Jeśli to czytacie to znaczy, że Julcia opublikowała wam rozdział. Poza tym bardzo mi pomogła w pisaniu. Bardzo Ci za to dziękuję kochana. Zastanawiam się nad zrobieniem konkursu na One Shota. Co o tym myślicie? Wzięlibyście udział? Czekam na wasze opinie
Fedemiła Forever
Fedemiła Forever