sobota, 4 października 2014

Rozdział 11 - Zostaliśmy tu sami



Leon
Szybko popchnąłem Larę. Co ona wyprawia? Co się to w ogóle dzieje? To jakaś ukryta kamera?
   - Co ty wyprawiasz?!? – krzyknąłem nie rozumiejąc już nic.
   - Tylko mówię Violetcie, jaki jesteś naprawdę – odpowiedziała pewnie po czym trzasnęła drzwiami zostawiając mnie z Violettą samych. Podbiegłem do klamki, ale tak jak można by się domyśleć, były zamknięte.
   - Wszystko dobrze? – spytałem swoją byłą dziewczynę, a Violetta tylko odwróciła głowę w drugą stronę. – Co się stało? – spytałem zdezorientowany. Jeszcze niedawno mówiła, że mnie kocha, a teraz kiedy ją odnalazłem nie chce ze mną rozmawiać? To jakaś pułapka? Nic nie rozumiem.
   - Daj mi spokój! – powiedziała przez łzy, a zza drzwi usłyszałem chory śmiech Lary.
   - Już cię nie kocha – krzyknęła – W przeciwieństwie do mnie – miałem tego dosyć. Co ona nagadała Violi? Nie umie odwalic się od mojego życia? Nigdy nie kochałem Lary. Byłem z nią tylko po to, żeby zapomnieć o Violetcie. Popełniłem błąd. Lara była tylko przyjaciółką, a teraz zmieniła się. Psuje to co jest dla mnie najważniejsze. A Tomas jest jeszcze gorszy.

   - Nie mam pojęcia o co chodzi – powiedziałem zgodnie z prawdą podchodząc do Violetty. Szatynka spojrzała na mnie zapłakanymi, czekoladowymi oczami, a po chwili wyciągnęła w moim kierunku dłonie związane grubym sznurem. Chyba już mi ufa. Bez słowa rozwiązałem węzły i zbliżyliśmy się do drzwi. Było cicho – zbyt cicho.


Ludmiła
   Miałam już dość tego czekania. Od dziesięciu minut siedzimy w samochodzie pod jakimś domem i czekamy na policję. Zadzwoniliśmy, kiedy byliśmy już pewni, że to tutaj. Nie ma wątpliwości – pod budynkiem stoi motor Maxiego. Chciałabym stąd wybiec i pójść szukać Violetty, ale Fede nie chce mnie stąd wypuścić. A przecież nic by mi się nie stało. To Tomas powinien się bać o swoje życie po spotkaniu ze mną. Nie chcielibyście widzieć mnie kiedy jestem wkurzona. Gdyby Leon był tu z nami na pewno by coś zrobił. Jestem pewna, że szybko by zareagował. Niestety w tej sytuacji musimy czekać.
   - Policja – szepnął Marco i wyszedł z samochodu, a zaraz po nim Broduey, Federico i Maxi. Otworzyłam drzwi i już chciałam wychodzić, ale Maxi mnie powstrzymał.
   - Lepiej zostańcie tutaj – powiedział do mnie i Franceski.
   - Nie! – krzyknęłam zdenerwowana.
   - Lu, nie wybaczę sobie jeśli coś ci się stanie – powiedział Federico, a ja postanowiłam zostać. Włoszka jeszcze trochę protestowała, ale potem też się poddała. Postanowiła się wymknąć, kiedy chłopacy zniknęli nam z pola widzenia.
   - To dom tej całej Lary – szepnęła czarnowłosa zbliżając się do drzwi. Otworzyłyśmy je i szybko wbiegłyśmy do środka i w tej chwili rozpoczęła się akcja ratunkowa. Policja wpadła do domu i już kilka sekund później wyprowadzali Jade i Matiasa. Policjanci przeszukiwali wszystkie pokoje, a ja postanowiłam pobiec do piwnicy. Szłam długim korytarzem, aż  znalazłam otwarte pomieszczenie. Niewiele było widać, ale zauważyłam Maxiego, który rozwiązywał sznury Angie. Camila leżała z boku nieprzytomna.
   - A gdzie Violeta? – krzyknęłam po dokładnym rozejrzeniu się po pomieszczeniu.
   - Wyprowadzili ją stąd rano – powiedział Andres. Maxi wziął Camilę na ręce i ruszyliśmy na górę. Zauważyłam Tomasa uciekającego tylnymi drzwiami, ale to nie miało teraz znaczenia. Z korytarza nagle przybiegli do nas Fede i Marco.
   - A gdzie Viola? – krzyknął mój chłopak. Jak to pięknie brzmi… Ogar Ludmiła. Są teraz ważniejsze sprawy.
   - Nie wiem, ale musi gdzieś tutaj być.
   Wybiegliśmy wszyscy z domu. Może już ich znaleźli? Jednak myliliśmy się. Policjanci właśnie wyprowadzali Larę, która na nasz widok się zaśmiała.
   - Nie zapomnieliście o kimś? – spytała przez śmiech. – Gdzie macie swoją uroczą Leonettę?
   Wbiegłam z powrotem do domu. Oni muszą gdzieś tu być, co nie? Tym razem skierowałam się na górne schody. Francesca sprawdzała wszystkie pokoje, ale nigdzie ich nie było. Może ich już tu nie ma? Może Leon już ją stąd zabrał? Została ostatnia klamka. Była zamknięta. Postanowiłyśmy wyjść – tutaj ich nie znajdziemy.

Violetta
   Dźwięki radiowozu, krzyk Jade, śmiech Lary i wołania Franceski… Słuchałam tego hałasu i wołałam o pomoc. Na próżno, nikt nas nie słyszał. Cały czas bardzo się bałam, ale wierzyłam, że zaraz drzwi się otworzą. Że znowu będziemy wolni, tak jak dawniej. Ale wydarzyło się coś, czego się nie spodziewałam. Nastąpiła cisza, budynek opustoszał, a my zostaliśmy tu sami. A najgorsze jest to, że jestem tu z Leonem. Chociaż nie wierzę w to co powiedziała Lara, bo Leon nie mógłby mi zrobić czegoś takiego, to i tak jestem na niego zła. Zranił mnie i nie chciał wysłuchać, a potem kiedy powiedziałam mu o swoich uczuciach, to zupełnie to zignorował. Usiadłam na podłodze w kącie i czekałam na ratunek. Bo on musi się przecież pojawić. A Leon odsłonił okno i do pokoju wpadły promienie wieczornego światła.
   - Wysoko – powiedział cicho, a ja zbliżyłam się do okna. Jak się okazało, znajdujemy się na poddaszu. Leon odwrócił się w stronę pokoju i zrobił dziwną minę na widok zdjęć, które teraz rozjaśnił blask zachodzącego słońca. Przeszedł parę kroków i przyglądał się zdjęciom.
   - To niemożliwe – powiedział. – Jesteśmy ciągle śledzeni.
   - To twoja dziewczyna – powiedziałam oschle.
   - Lara nie jest moją dziewczyną – krzyknął – Jedyną osobą, którą kocham jesteś ty.
   Jasne, gdyby mnie kochał, to by mnie nie zostawił w takim momencie. Postanowiłam zupełnie zignorować to co powiedział. Widać, że go to zabolało. Tak samo jak mnie, kiedy ze mną zrywał. Rozstanie było jego pomysłem, a teraz ma do mnie pretensje, że nie odpowiedziałam na jego „Kocham Cię”. Pewnie i tak nie było szczere. Usiadłam na swoim poprzednim miejscu i szybko zasnęłam.

Obudził mnie trzask drzwi i zobaczyłam Tomasa wpadającego do pokoju. Spojrzałam w drugą stronę – Leon jeszcze spał. Zaczęłam się trochę bać. Co jeśli znowu mnie gdzieś wyprowadzi? Z Leonem czułam się jakoś tak… bezpieczniej. To chyba dobre słowo. Leon zaczął się budzić, a Tomas gadać:
   - Nie spodziewałem się, że tu zostaniecie – powiedział z wielkim uśmiechem. – Puszczę was wolno, ale za… 5 milionów peso! A najlepsze jest to, że nikt nie wie, gdzie was szukać – zaśmiał się i już chciał się wychodzić, ale Leon go popchął i Heredia leżał teraz na podłodze.
   - Leon! – krzyknęłam.
   - Wolisz tu zostać?!?
   Widziałam, że Tomas zaczął się  podnosić, więc niechętnie pobiegłam za swoim byłym chłopakiem.
  

 Ludmiła

   - Dziękuję- powiedziałam do funkcjonariusza policji. Tylko ciekawe za co. Cały czas nie możemy odnaleźć Violetty i tak jak myślałam – Leon też zaginął. To już drugi dzień bez naszych przyjaciół, a z każdą minutą denerwuję się coraz bardziej. Jade i Matias tymczasowo są w więzieniu, a Lara – pomysłodawczyni całego planu znajduje się w szpitalu psychiatrycznym, ale od kiedy ją zabrali nic już o niej nie słyszeliśmy. Mam złe przeczucia. Przez cały dzień siedziałam w moim nowym domu, a przyjaciele próbowali mnie pocieszać. Ciekawe po co, jeśli nasi przyjaciele są porwani i zamknięci nawet nie wiadomo gdzie podczas gdy przestępcy siedzą w więzieniu. Wyszłam z budynku policji. Przed drzwiami czekał na mnie Fede, nie musiałam nic mówić, chłopak objął mnie ramieniem i powiedział:
   - Wszystko będzie dobrze.
   Chociaż ja wiedziałam, że nie będzie. Że to nie jest  takie łatwe. Że gdyby mieli sami się znaleźć to nastąpiłoby godziny temu. Wiem, że inni też się przejmują, ale to nie to samo. Chociaż zdaję sobie sprawę że to trudne dla nas wszystkich. Mama biega po domu wydzwaniając do Germana, który nie odbiera i godzinami zastanawia się jak go poinformować o zaginięciu jego córki, Camila, która cały czas jest bardzo słaba siedzi przy nas i jako jedyna nie poddając się obmyśla strategię na uratowanie Leonetty, a Fede… Fede cały czas jest przy mnie. Poszukujemy ich razem, a mój wspaniały chłopak nie opuszcza mnie nawet na chwilę, pomimo moich zwariowanych pomysłów.
   - Fede, jedź proszę do domu Lary – powiedziałam do chłopaka, chociaż wiedziałam że już ich tam nie ma, a Włoch tylko kiwnął głową.
   - Musimy się pogodzić z tym, że tam ich nie znajdziemy – powiedział chłopak.
   - Wiem – szepnęłam. Byłam bliska łez. – Ale chcę się czegoś dowiedzieć. Wczoraj przy tej akcji ratunkowej widziałam, jak Tomas się wymyka z tego domu. Na pewno ma coś z tym wspólnego. I jest na wolności.
   - Czemu nie powiedziałaś mi wcześniej? – spytał zmartwiony.

~*~*~*~ 

Przepraszam, że tak późno. Tydzień nie dodałam rozdziału, ale nie miałam za bardzo czasu i możliwości do pisania. Obiecuję, że teraz rozdziały będę dodawać regularnie, przynajmniej dwa razy w tygodniu. Rozdział dedykuję Lagusiakowi - dziękuję za śliczny szablon. Chciałabym jeszcze podziękować mojej siostrzyczce i dodać, że w środę przekroczyliście liczbę 3000 wyświetleń. jesteście kochani, nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy.

No i wykreślanka. Odpada Marcesca. Szkoda, bo nawet ich lubiłam. Kto następny?


18 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Ojej cudo!
      Ja po prostu kocham twojego bloga. Piszesz tak wspaniale. Codziennie sprawdzałam czy nie dodałaś rozdziału. A ten rozdział jest nieziemski. Normalnie wiedziałam, że Leon jej nie pocałuje. Niech Lara gnije sobie za kratkami razem z Tomasem. No bo Lu zawiadomiła o tym policje, nie?
      Głupio tylko, że nie ma Leonetty. Vilu powinna mu uwierzyć.
      Do następnego
      Całuski
      Lodo

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Hejka!
      Tak, dobry Leoś, dobry chłopczyk. XD Tylko jeszcze, żeby Viola mu uwierzyła. Jakoś to musi być w końcu to blog o naszej kochanej Leonettcie. :)
      Ja lubię się bać, ale w filmach. Xq
      Na miejscu Violi bym chyba zemdlała, ale gdyby Leon lub Jorge był przy mnie to bym zapomniała o tym wszystkim i tak jak ona bym zasnęła.
      Tak, Violu użyłaś dobre słowo. :)
      Głupia Lara!!! :/ Jak ja jej nienawidzę! ;/
      Buahaha! Siedzą w kiciu, w kiciu!
      Uuuuuuu!!!
      Tak!!!
      Biedna Leonettka. Leon się też wkopał w to wszystko... :(

      Buziaczki
      Julia Verdas

      Usuń
    2. Odpada... Bromi. Nie lubię Brodweya.
      Nie wiem czemu, ale jakoś go nie trawię.

      Usuń
  3. Super! Mam nadzieję, że Violetta zmieni zdanie o Leonie.
    A Ludmiła ich odnajdzie
    Czekam na next

    -Katniss-

    OdpowiedzUsuń
  4. Zmień kolor w tych gadżetach - wyleciało mi to z głowy i są przeźroczyste. Nie ma Diego :( A ja Ci zrobiłam szablon.
    Pierwszy (nie) raz wierzę że Leon nie jest taki durny jak myślałam. Urocze.
    Naxi, foch. Dziwny związek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chcę zdradzać wszystkim akcji, a nie wiem jak ci to napisać na priv, więc powiem tylko że bez Diego Leonetta by nie przeżyła i będzie bardzo ważną postacią. Planuję też przemianę Lary i Dielarę.

      Usuń
  5. To był świetny rozdział.
    Śliczny szablonik i gratuluję wyświetleń ;*
    Bromi odpada :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Dopiero zauważyłam, że dodałaś rozdział XD
    trochę późno, ale lepiej późno niż wcale
    jest świetnie :D
    zwłaszcza fragment Violetty :O
    To się robi coraz ciekawsze
    masz talent kochana :*
    odpada Naxi, bo czytanie o nich mnie nudzi
    do następnego
    ~Pani Pasquarelli~

    OdpowiedzUsuń
  7. Pamiętam o Tobie, wciąż codziennie wchodzę i dalej kocham wszystko, co jest związane z Tobą <3
    Wrócę tu i napiszę sensowny komentarz, jak tylko będę miała trochę siły ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się że nadal o mnie pamiętasz. Czekam na komentarz i dziękuję, że jesteś <3

      Usuń
  8. Boski :)
    Przepraszam, że tak późno, ale byłam na weselu i nie miałam jak wejść i przeczytać :( Rozdział cudowny :D Leon i Viola zostali sami w pokoju i na szczęście Lara go nie pocałowała ! Viola jest na Leon zła, powiedział jej, że ją kocha a ona nic :( Ale co się dziwić ? Mam nadzieję, że ich znajdą i Tomas pójdzie do więzienia :) Czekam na kolejny ;*
    Pozdrawiam <333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz. To dla mnie naprawdę dużo znaczy, że taka wspaniała blogerka czyta moje opowiadanie
      Buziaki :***

      Usuń

Proszę skomentuj, to tylko parę kliknięć