Rozdział dedykuję Lagusiakowi i mojej siostrzyczce Julii
Francesca
- A więc trzymają ich na przedmieściach? –
spytałam. Było już popołudnie, a my nie mogliśmy się dogadać. Policja już ich
szuka, ale nie możemy zostawić tak tej sprawy. Przez całą noc kłóciliśmy się co
w tej sytuacji zrobić, ale do niczego nie doszliśmy.
- Nie, 20 kilometrów za nim – powiedział
Federico.
- Nie możemy namierzyć Violi – krzyknęła
Ludmiła nerwowo grzebiąc w telefonie.
- To sprawdź, gdzie jest Cami – wrzasnął Maxi.
- Chodźcie już do tego samochodu – krzyczał
zniecierpliwiony Marco.
Faktycznie, zaczęliśmy się dziwnie zachowywać.
Od paru godzin tylko się kłócimy i nawzajem na siebie wrzeszczymy. Kłócimy się
praktycznie o wszystko. Naty i Lena musiały już iść, a Leon jakąś godzinę temu
tak się wkurzył, że pożyczył motor od Maxiego i odjechał. No ale czego można
się spodziewać po bandzie niewyspanych nastolatków? Chyba tylko Fede trzymał
się jeszcze na nogach.
- Znalazłam telefon Camili. Mam już dokładny
adres – powiedziała Ludmiła przekazując telefon Federico i dodała – Zadzwoń na
policję.
Chłopak posłusznie wybrał numer, po czym
wszyscy weszliśmy do samochodu mojego chłopaka i ruszyliśmy.
Leon
- Możemy rozpocząć poszukiwania dopiero 24
godziny po rzekomym zaginięciu – oznajmił policjant – Przykro mi, takie są
procedury.
Wyszedłem z komisariatu. Miałem już tego dosyć.
Nikt nie chce mi pomóc w poszukiwaniach. Jestem pewien, że Vilu nic nie jest. Ona na
pewno czeka, aż ją odnajdę. Najgorsze jest to, że nie wiem jak jej pomóc i nie mam zielonego pojęcia jak ją odnaleźć. Świat jest ogromny. W domu Violetty jest hałas, wszyscy tylko biegają nerwowo po domu, nie mając nawet pomysłu jak ich stamtąd zabrać. Nikt nawet nie wie kto za tym stoi. Kiedy przybiegł Broduey zrobiło się jeszcze gorzej. Nie potrafił nic powiedzieć. Załamał się, bo nie uratował Camili. Sam nie rozumiem, czemu im nie pomógł. Mógł przecież zapamiętać numery pojazdu, w porę zadzwoni na policję lub po prostu im pomóc. Jade nie jest przecież silna. Ciekawi mnie czemu jego oszczędzili. Po co im jest Cami i Andres? Ale teraz nie ma już się nad czym zastanawiać. Jest już za późno. Zabrali gdzieś moją kruszynkę, a ja nie mogę jej uratować. Sam jej nie odnajdę. A do tego ona cały czas nie wie o moich uczuciach. Nie mogę zapomnieć o tym co powiedziała mi w szpitalu. Violetta cały czas mnie kocha, pomimo tego, że z nią zerwałem przez Tomasa. I to był mój największy błąd. Gdyby nie to, Violetta pewnie siedziałaby teraz obok mnie i oglądalibyśmy razem jakiś nudny film. Ale ja musiałem to zepsuć. Nie wiem czemu jej wtedy nie zaufałem. Nagle poczułem, że na kogoś wpadam. Diego. Tylko jego jeszcze brakowało. Ruszyłem przed siebie mówiąc na odchodnym:
pewno czeka, aż ją odnajdę. Najgorsze jest to, że nie wiem jak jej pomóc i nie mam zielonego pojęcia jak ją odnaleźć. Świat jest ogromny. W domu Violetty jest hałas, wszyscy tylko biegają nerwowo po domu, nie mając nawet pomysłu jak ich stamtąd zabrać. Nikt nawet nie wie kto za tym stoi. Kiedy przybiegł Broduey zrobiło się jeszcze gorzej. Nie potrafił nic powiedzieć. Załamał się, bo nie uratował Camili. Sam nie rozumiem, czemu im nie pomógł. Mógł przecież zapamiętać numery pojazdu, w porę zadzwoni na policję lub po prostu im pomóc. Jade nie jest przecież silna. Ciekawi mnie czemu jego oszczędzili. Po co im jest Cami i Andres? Ale teraz nie ma już się nad czym zastanawiać. Jest już za późno. Zabrali gdzieś moją kruszynkę, a ja nie mogę jej uratować. Sam jej nie odnajdę. A do tego ona cały czas nie wie o moich uczuciach. Nie mogę zapomnieć o tym co powiedziała mi w szpitalu. Violetta cały czas mnie kocha, pomimo tego, że z nią zerwałem przez Tomasa. I to był mój największy błąd. Gdyby nie to, Violetta pewnie siedziałaby teraz obok mnie i oglądalibyśmy razem jakiś nudny film. Ale ja musiałem to zepsuć. Nie wiem czemu jej wtedy nie zaufałem. Nagle poczułem, że na kogoś wpadam. Diego. Tylko jego jeszcze brakowało. Ruszyłem przed siebie mówiąc na odchodnym:
- Patrz,
jak łazisz – brunet zupełnie to zignorował. Aż dziwne, że się nie odszczekał,
ale w tej chwili mam to gdzieś. Są ważniejsze sprawy.
- Czekaj – krzyknął.
- Czego?!? – zatrzymałem się wkurzony. Nie mam
teraz ochoty wysłuchiwać jego wielkiego ego i tekstów typu: „Violetta będzie
moja”, to się już robi nudne.
- Jedź do Lary – powiedział poważnie.
- Niby po co?
- Ona wie, gdzie jest Violetta. Uwierz, jestem
po waszej stronie. – powiedział Diego błagającym tonem. Ten jego plan coś nie
działa. Ja na pewno się na to nie nabiorę.
- Wątpię – rzuciłem podchodząc do motoru.
- Musisz jej pomóc – krzyknął – Zanim będzie za
późno. Nie możesz zrozumieć, że mówię prawdę?!?
- To czemu ty tam nie pojedziesz? –
odpowiedziałem. Mina Hernandeza szybko się zmieniła.
- To nie takie proste – powiedział cicho i
odszedł. Nie wiedziałem co teraz zrobić. To raczej pułapka. Diego na pewno nie
próbowałby nam pomóc. To jasne, że znienawidził Violettę, po tym jak nie
chciała mu wybaczyć tego planu, a zaprzyjaźniła się z Ludmiłą. Cały czas jej to
wypomina i nie dociera do niego, że mamy powody, żeby się do niego nie odzywać.
Ale pomysł z odwiedzeniem Lary nie jest taki zły. Od kiedy się rozstaliśmy
zachowywała się dość dziwnie. Podobno ostatnio wyrzucili ją z toru. Pamiętam
jak przy naszym ostatnim spotkaniu powiedziała, że oboje z Violettą jeszcze
pożałujemy. Może maczała w tym palce? Wszedłem na motor Maxiego (mój jest
zupełnie zniszczony po tym wypadku) i skierowałem się w stronę domu mojej
byłej. Mieszkała poza BA. Nigdy nie lubiła hałasu miasta, a z stamtąd miała blisko
do toru motocrossowego na przedmieściach. Droga zajęła mi ponad pół godziny,
ale w końcu dotarłem. Zapukałem cicho do drzwi. Otworzył jakiś facet w średnim
wieku.
-
Jesteś dostawcą pizzy? – spytał.
- Nie –
powiedziałem zdezorientowany. Chyba pomyliłem adres.
- A masz przy sobie jakieś kanapki? Lara
znowu zapomniała kupić…
No dobra, dziwny ten gościu… Ale chwilka… to
nie jest brat byłej narzeczonej pana Germana? Chyba Diego miał rację.
- Matias! Zostaw nas samych!
To wkurzyło mnie najbardziej. Mogłem przewidzieć,
że to wszystko jego wina. Przede mną stał uśmiechnięty od ucha do ucha Heredia.
Miałem ochotę wbić pieść w jego twarz, żeby ten uśmieszek mu zeszedł, ale dla
Violetty powstrzymałem się.
Violetta
Jakieś pół godziny temu przyprowadzili mnie do oddzielnego
pokoju. Coraz mniej mi się to podobało. Możliwe, że oni zostali już wypuszczeni
a ja zostałam tutaj sama. W sumie to chodziło im tylko o mnie. Cieszę się, że
moi bliscy są już bezpieczni. Wyjadę jeśli tego chcą. Żeby dali już spokój
Leonowi. Przez nich jest teraz w szpitalu.
- Już czas wyjaśnić ci parę spraw – powiedziała
Lara wchodząc do pokoju. Na pewno był jej. Było tu dość przerażająco. Na
ciemnych ścianach obok pucharów motocrossowych było pełno zdjęć Leona. Całe
ściany naszych wspólnych fotek, na których byłam poskreślana lub po prostu
wycięta.
- To naprawdę jest konieczne? – spytałam
pokazując na ręce związane grubym sznurem.
- Jade chce mieć pewność, że nie uciekniesz –
odparła – Zostałam w to wplątana. Nie wiedziałam, że ma się coś stać twojemu
tacie, nie chcę mieć go na sumieniu. – mówiąc to pierwszy raz wydawała mi
się taka… ludzka. – Możesz go uratować,
tylko dobrowolnie oddając pieniądze Jade. Zrozum, że chcę ci pomóc i nie ma
innej opcji.
Rozległ się dźwięk przychodzącej wiadomości.
Dziewczyna spojrzała na ekran telefonu po czym szeroko się uśmiechnęła.
- Powinnaś poznać osobę, która wymyśliła ten
plan – ciągnęła dziwnym głosem, szczerząc się coraz bardziej. Wróciła stara
Lara. – I mam nadzieję, że to nie złamie ci serduszka.
Dziewczyna wstała z krzesła i otworzyła drzwi
zza których wyszedł Leon.
- Violetta?
W tej chwili zawalił się mój cały świat. Jak
mogłam dać się tak oszukać?!? Dlaczego on mi to zrobił? Jak mogłam mu zaufać? Kochałam
go a on spiskował przeciwko mnie. Ale chwila… Leon i Tomas mieliby współpracować?
Coś tu nie gra… Nawet nie wiedziałam, że może być jeszcze gorzej. Lara zaczęła
się pochylac w jego stronę. Ona ma zamiar go pocałować…?
W końcu pierwsza!!!
OdpowiedzUsuńAkcja jest niepokojąca. Biedna Vilu zamknięta przez Larę
Nienawidzę jej normalnie
A León bohater, próbuje ją uratować
Tylko, że coś się nie udaje i Violetta mu nie wierzy
A Dieguś próbuje ratować Leonettę
On się zmienił a do Leóna nie dociera
Musiałaś dawać takie zakończenie? Teraz Leonetta na pewno będzie rozwalona. Głupia Lara mogłaby się trzymać z daleka od niego a nie
Ale ona nie może zrozumieć, że Verdas jej nie chce
Współczuje takim ludziom
Całuski :***
Wiedziałam, ze Dieguś mnie nie zawiedzie <3 On jest taki kochany... Dobra, panuję nad sobą. Czy ty León, debilu, zawsze musisz kogoś zaczepiać,wszędzie widzieć podstęp i... I czemu Maxi ma motor? Będzie temat na rozkminy ;) Lara... No ja ją lubię! Zabij León'a i się nie wiem... We Violettcie zakochaj, tam i tak każdy z każdym, nie będzie różnicy o:)
OdpowiedzUsuńSuper !
OdpowiedzUsuńWszyscy tacy zmartwieni i szukają ich. Diego powiedział Leonowi aby pojechał do Lary i miał racje :) Mam nadzieję, że Violetta nie uwierzy, że Leon to wszystko zaplanował ! Lara chce go pocałować niech on się odsunie no !!! Czekam na następny ;*
Pozdrawiam <333
Dziękuję za komentarz , nawet nie wiesz jak bardzo się teraz cieszę
UsuńMogę zdradzić tyle, że Viola w to uwierzy, ale na razie. ..
Buziaczki. ;***
Ale namieszałaś siostro... :D
OdpowiedzUsuńOczywiście dobrze.
Lara nie całuj go, nie!!!
Viola, to nie wina Leona.
Aaaa!!! Co dalej?
Rozdział świetny, kochana.
Czekam na następny.
PS. Nie mam talentu do pisania komów :(
Buziaki
Julia Verdas
Cudowny rozdziali :*
OdpowiedzUsuńNie, tylko niech się nie całują.
Biedna Violka.
Wspaniały rozdział
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nie będzie Leonary
I Violetta nie uwierzy, że to wina Leona
Czekam na następny
Nie Leonary nie będzie, ale...
UsuńNiedługo wrócę :*
OdpowiedzUsuńOkk Już jestem :D
UsuńWiem, że późno ale za dużo nauki ;(
Jest świetnie :*
Bardzo mi się podoba
Ale mam nadzieję, że Lara go nie pocałuje
No i nie ma za dużo Fede ;(
smutam
Wybacz, że tak krótko
Całuski :***