Rozdział dedykuję LilDevil. Dziękuję za tak miły komentarz
Obudziłam się na
kanapie w salonie i rozejrzałam się po pokoju. Na podłodze leżała Fran, a
Ludmiła cały czas spała na fotelu. Nigdzie nie było Leona. Podniosłam się z
kanapy i poszłam do kuchni, gdzie była reszta moich przyjaciół.
- Ooo! Naleśniki!
Olgita się postarała – powiedziałam z uśmiechem siadając przy stole. Camila i
Leon już kończyli swoje śniadanie, a zaspany Federico tylko smutno gapił się w
talerz. Po chwili do pomieszczenia wbiegł Ramallo z poważną miną.
- Angie miała
wypadek samochodowy – oznajmił przyjaciel rodziny – Kierowca nie przeżył, a
Angie… Nie znaleziono jej ciała. Ale to niemożliwe, żeby przeżyła. Oba pojazdy
są doszczętnie zniszczone. Policja jej szuka, ale to już nic nie zmieni –
powiedział Ramallo. Wychodząc zatrzymał się w drzwiach i dodał – Przykro mi.
Momentalnie całe
życie stanęło mi przed oczami. Angie była najlepszą ciocią jaką mogłam mieć, a
jej już z nami nie ma. Odeszła do mojej mamy. Nie mogłam zapanować nad łzami.
Ale teraz to nie miało znaczenia. Nic nie miało znaczenia. Nie wyobrażam sobie
życia bez niej. Dzięki niej zrozumiałam, że muzyka to moja pasja, pomagała mi
ją ukrywać przed tatą, była najlepszą nauczycielką śpiewu i guwernantką, pomagała
mi ze wszystkimi problemami i kłamała tylko po to, żeby mogła być przy mnie. I
do tego tak bardzo przypominała mi moją mamę… Czułam się z tym okropnie. To
uczucia nie do opisania, kiedy bliskiej osoby już z nami nie ma.
Usłyszałam głośny
huk. Przerażona szybko się odwróciłam i zobaczyłam Leona trzymającego na rękach
nieprzytomną Camilę.
Camila
- Cami! Cami!
Wszystko dobrze? – mówiła Fran. – W końcu się obudziłaś.
Nawet nie wiem jak
znalazłam się w szpitalu. Pamiętam tylko, że jedliśmy śniadanie u Violi i wtedy
Ramallo powiedział, że Angie… To chyba jakiś zły sen, a zaraz obudzę się w domu
i wszystko będzie dobrze… Rozejrzałam się po białej sali. W kącie siedziała
blada Violetta. Musi to przeżywać gorzej niż ja, w końcu to jej ciocia. Chciałam
jej coś powiedzieć, pocieszyć ją, ale sama nie umiałam. Wszyscy myślą, że
jestem twarda, ale tak naprawdę jestem wrażliwa i bardzo przejmuje mnie los
innych osób, pewnie dlatego znowu zemdlałam
– Czas odwiedzin się kończy, a ja obiecałam rodzicom, że polecę z nimi
do Włoszech – powiedziała Francesca – Widzimy się niedługo, ciao.
Viola skierowała się
do drzwi, próbując uśmiechnąć się na pożegnanie. Odwzajemniłam uśmiech, żeby
bardziej nie dołować Violetty. Po wyjściu przyjaciółek leżałam tu jeszcze
chwilę patrząc na idealnie biały sufit, kiedy usłyszałam odgłos klamki do
drzwi. Odwróciłam głowę. Ubrana na biało blondynka usiadła na krzesło. Na jej
rękach znajdowało się kilka owiniętych bandażami ran. Po chwili poznałam w niej
ANGIE!
- Cami… - zaczęła
nauczycielka. Więcej już nic nie słyszałam. Wszystko znowu stało się ciemne.
Violetta
Wróciłam do domu.
Smutny tata grał na pianinie. Usiadłam obok i zaczęłam śpiewać „Algo Se
enciende”. Chwilę później dołączyła do nas Priscilla – matka Ludmiły i
narzeczona mojego ojca. Tata przestał grac. Patrzył chwilę na Pris, a potem na
mnie. Najwidoczniej chciał coś powiedzieć, ale się bał. Cisza trwała dłuższą
chwilę, chwilę w której nie mogłam przestać myślec o odejściu Angie.
- To chyba dobra
okazja, żeby wam o tym powiedzieć – zaczął – Postanowiłem wyjechać, żeby
odpocząć i poukładać sobie wszystkie myśli.
- Na jak długo? –
spytała Priscilla
- Około 2 miesięcy…
To dla mnie trudne…
Mój świat zaczął się
sypać. Straciłam już mamę i ciocię, a babcia zaginęła gdzieś w wielkim świecie
i nie mogę się z nią skontaktować. A teraz tata chciał mnie tu zostawić samą.
Zupełnie samą! Teraz mam już tylko Leona. Szybko wybiegłam z domu licząc na to,
że spotkam go w studiu. Nie myliłam się. Komponował coś w sali muzycznej.
Weszłam do pomieszczenia z łzami w oczach.
- Tak – odpowiedział
włączając swój laptop i kładąc go na keyboardzie – Stało się to.
Na ekranie komputera zobaczyłam siebie
całującą Tomasa w deszczu przed studiem. Ale kto to mógł sfilmować? I jeszcze
pokazać Leonowi akurat teraz! To nie mógł być Tomas, on wtedy jeszcze taki nie
był.
- Leon… mogę ci to
wytłumaczyć – wyjąkałam – To było dawno, jeszcze przed jego wyjazdem do
Hiszpanii i…
- I co? I byliśmy
wtedy razem? Nie obchodzi mnie dlaczego to zrobiłaś.
Nastało długie
milczenie. Nie widziałam co teraz powiedzieć. Nie rozumiałam już niczego.
Dlaczego to wszystko dzieje się właśnie teraz? Nigdy wcześniej nie widziałam
Leona tak rozgniewanego i tak zranionego. To było dawno, a ja wtedy… Wtedy
czułam coś do Tomasa. Ale to już minęło. Oboje się zmieniliśmy, a ja czuję coś
silniejszego do Leona i nigdy nie chcę już być z Tomasem. Dlaczego on nie może
tego zrozumieć. Leon wyglądał jakby miał się rozpłakać i to najbardziej złamało
mi serce.
- Nie Violetto, nic
nie mów. Z nami koniec. – powiedział
patrząc na mnie ze smutkiem po czym wyszedł z sali. Tak po prostu mnie opuścił,
właśnie wtedy kiedy najbardziej go potrzebowałam. Nie mam już nikogo.
Momentalnie cały mój świat się zawalił. Co ja mam teraz zrobić?
Po pierwsze przepraszam Cię Lil, że dedykuję ci coś takiego. Nie miałam czasu i weny, ale zależało mi, żeby dodać nowy rozdział, bo ostatnio było tu wiele wyświetleń, za co bardzo dziękuję. Kocham Was <3
I można powiedzieć, że tu moja wena się kończy. Może macie jakieś pomysły na dalszą akcję? Nie wiem kiedy dodam next, bo mam blokadę. Umiem pisać tylko w weekendy - cóż, takie życie. No i nie mam nawet czasu na naukę bo właśnie wróciłam z tańca. Ale obiecuję, że kiedy moja wena się obudzi wrócę tu. Może całkiem niedługo...
Strasznie nudne i poje***e. Jesteś okropną pisarką
OdpowiedzUsuńTini Verdas, jak miło.
UsuńMi równie, szmato
UsuńOdwal się od Laguny
UsuńJeśli ci się nie podoba to nie musisz czytać, wiem że jestem okropną pisarką a twój komentarz nie zrobił na mnie żadnego wrażenia. Każdy ma prawo do własnego zdania, a ja uszanuję twoje. Wiem, że nudne i staram się to poprawić
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się, ignoruj. Nie każdy ma co z czasem robić. Kochana, byłam pewna, że obserwuję... Szlag by tego Bloggera momentami trafił.
OdpowiedzUsuńKto pozwolił angie zabić, no kto pozwolił? Diego zły, angie zmartwychwstała... Zobaczysz, ja się zemszczę i za Thomasa i za Diegusia mojego uroczego, kochanego, niewinnego {...} przystojnego!
León. No idź ty w czortu mać, ja go nie lubię. Nie byli razem! Oczywiście Pan Niezdecydowany nie rozumie i się zachowuje jak ja z okresem i we wszystkim problem widzi. Idiota.
Diego jest dobry, ale grozili mu żeby wykonał ten plan. On będzie naprawdę pozytywną postacią, już niedługo wszystko się okaże i stworzę Diecescę
UsuńOjej, dziękuję Ci za dedykację <3
OdpowiedzUsuńAle przepraszam, że komentuję tak późno T-T Przez szkołę nie mam prawie na nic czasu T-T
Jak przeczytałam, że Angie nie żyje, zamarłam. Nawet nie chcę sobie wyobrażać, jak Viola się wtedy czuła. Biedna. Najgorsze, co mogło się jej przytrafić T-T (no, może Tomas jest odrobinę gorszy >.< ) Ale nie znaleźli ciała, więc jeszcze jest nadzieja. Może jakoś udało jej się uciec? Oby >o<
Jej, Cami taka uczuciowa :'c Na dodatek wylądowała w szpitalu T-T Jaki smutny rozdział >O<
I znowu sprawiłaś, że znieruchomiałam. Czytałam kilka razy fragment Camili, by upewnić się, że dobrze zrozumiałam. Ale nie mogłam popełnić błędu. Przy końcu na pewno jest napisane "Angie" *-* Czyli żyje ♥
Cam znowu zemdlała T-T Przez to nie usłyszała, co Angeles chciała Jej powiedzieć :c Why T-T
Same złe rzeczy się dzieją T-T Biedna Viola traci każdego. Nawet ojciec chcę Ją opuścić T-T To okrutnee :C
Leon też?! :o Niee no T-T
Ohydne zdjęcie Tomasetty :x (przepraszam wszystkich fanów tej pary) Ja po prostu nigdy nie trawiłam Kropka >.< Leoś był od początku lepszy <3 Verdas to ideał *-*
Teraz przejdę do czegoś równie ważnego, jak Twój rozdział.
Nie przejmuj się słowami anonima. Zawsze znajdzie się osoba, która Cię nie lubi i chce dopiec w każdy możliwy sposób. Jednak Ty się nie dawaj. Nie wierz w słowa tego kogoś. Najprawdopodobniej jest kierowany/na zazdrością. Według mnie (i wielu innych osób ♥ ) piszesz wspaniale. Ten rozdział całkowicie mnie rozbroił. Każe słowo czytałam z przyjemnością ♥ Więc jakiś anonim nie może Cię złamać. Pokaż, że jesteś silna i się nie poddawaj. Inaczej wygra. A na to nie można pozwolić ♥
Trzymaj się i nie słuchaj słów od osoby, która nawet nie ma odwagi się ujawnić.
Życzę weny i sił ♥
No więc przepraszam, że (znowu) nie było mnie tak długo. Wczoraj musiałam się uczyć przez cały wieczór i jeszcze mam tyle zajęć dodatkowych, że nie wyrabiam, a ja chcę mieć świadectwo z paskiem i się męczę
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się, jest wspaniale. Zawsze wspaniale piszesz. Talencik :*
Jak to Angie nie żyje?!?
Jak wtedy czuła się Viola?
A biedna Cami zemdlała
Ty to umiesz wprowadzić akcję
I koniec Leonetty? Błagam, powiedz że nie na długo
Wykończ już tego Tomasa
I nie przejmuj się tym anonimem. Ja uważam, że twoje opowiadanie jest niesamowite. Zresztą ni tylko ja. Nie dawaj się i pisz dalej. Nie daj mu wygrać. Wierzę w to, że nie poddasz się.
A co do twojej weny, nie mam pomysłów co mogłoby być dalej. Ale ty je na pewno masz. I niedługo się o tym przekonamy
Całuski :*
Lodo
Jeju rozdział bardzo mi się podoba!
OdpowiedzUsuńJak to Angie nie żyje?! To nie możliwe, powiedz że to jakaś pomyłka!
Jeszcze Leoś zerwał z Vilu... Biedna ;c
Mam nadzieję że się szybko pogodzą a ten durny Tomas w końcu zniknie :D
Czekam na next! W wolnej chwili zapraszam do siebie
Duśka
Dziękuję za komentarz
OdpowiedzUsuńCieszę się ze komuś podobają się moje wypociny
A co do Angie, to napisałam że Camila ją widziała
Chętnie wejdę na twojego bloga, ale wyślij mi link
Świetne! <3
OdpowiedzUsuńczekam na następny *O*
leonettamiamor.blogspot.com